Podobno zima w górach to narty i grzaniec w schronisku. Za nartami jakoś nigdy nie przepadałem a alkoholu nie piję, więc zamieniłem narty na rakiety śnieżne a schronisko na namiot i postanowiłem odwiedzić wszystkie szczyty mające przynajmniej 1 000 m n.p.m na zdobywając Tysięczniki Ziemi Kłodzkiej.
To jest relacja z drugiego podejścia do wyzwania, relację z pierwszej części znajdziesz tutaj.

Zapraszam do lektury!

O tym skąd pomysł na taką przygodę przeczytasz w relacji z mojego pierwszego wyjazdu w ramach tej zabawy (link wyżej). Myślę, że warto zacząć lekturę od niego, ale jeśli chcesz przejść dalej, to najważniejsze założenia są takie:

– zdobyć wszystkie szczyty mające  przynajmniej 1 000 m n.p.m na Ziemi Kłodzkiej,
– szczyty mają zostać odwiedzone „po śniegu”, więc wcześniejsze wizyty, gdy nie było biało się nie liczą,
– w czasie wyprawy nie będę korzystał ze schronisk i kwater,
– w czasie pierwszego wyjazdu „aktywowała” się cukrzyca, więc w tą trasę ruszam z plecakiem i chorobą na karku.

    • Rejon wycieczki: Polska, Kotlina Kłodzka
    • Czas przejścia: — godzin ( u mnie od południa w piątek do południa w niedzielę)
    • Długość trasy: około 30 km (z powrotem na nocleg na Czernicę),
    • Poziom trudności:  2 (w sezonie zimowym wymaga sprzętu i dobrej orientacji w terenie))
Mapa trasy
Profil wysokościowy

Od razu uprzedzam, że tym razem wyjazd nie przebiegał zgodnie z planem. Wcale. W sumie to nawet dobrze. Odrobiłem kolejną cenną lekcję będąc w terenie dobrze znanym i warunkach, które mogę uznać za bezpieczne dla mnie. Zdecydowanie lepiej, że pewne rzeczy przytrafiły mi się tutaj, a nie gdzie indziej.

Planowanie rozpocząłem standardowo od pomierzenia czasów i trasy. Styczeń był niezwykle ubogi w śnieg w regionie, więc założyłem, że moje czasy zimowe nie będą wiele odbiegać od czasu przejścia w pozostałych porach roku. Planowałem, że to będzie drugi i ostatni wyjazd po tysięczniki. Ułożyło się inaczej.

Przed wyjazdem sprawdziłem prognozę  pogody: zapowiadano dobre warunki pogodowe, z niedużymi opadami śniegu. Zadzwoniłem pod znajomy numer gdzie zawsze potwierdzałem sobie warunki w tym rejonie i tam przyjezdny głoś potwierdził, że w górach jest tylko kilka centymetrów śniegu, narciarze płaczą, ale do łażenia warunki idealne. To miał być mój pierwszy dłuższy wyjazd zimowy od czasu zachorowania, więc też dokładniej niż zwykle analizowałem listę sprzętu do zabrania. Ze względu na małą ilość śniegu zostawiłem rakiety śnieżne w domu, zabrałem tylko mini raczki na wypadek oblodzenia. Chciałem też zredukować wagę ekwipunku, bo nie byłem do końca pewien,  jak zareaguje na takie warunki organizm.

Bielice
Wysokość: ok 700 – 730 m n.p.m.
Mała wieś położona na końcu świata. Miejsce z charakterem, warte poznania.
Dalej => kieruj się na południe żółtym szlakiem.

Bielice to pierońsko fajne miejsce. W pewnym sensie naprawdę leży na końcu świata. Droga, którą możesz tu dojechać, kończy się bowiem kawałek za ostatnimi zabudowaniami. Dalej tylko las i góry.  Wieś przetrwała wiele i wiąże się z nią wiele historii, również z czasów nam współczesnych.  Polecam poczytać, najlepiej tutaj.

Acha! Nie działają tu sieci komórkowe, jak na miejsce na końcu świata przystało!

Początek i koniec zaplanowałem w moim stałym miejscu, na parkingu Bielice (Leśniczówka). Miejsc parkingowych jest mało, ale stoi tu wiata, pod którą można zjeść posiłek i jeśli się przyjedzie  z samego rana , na pewno będzie miejsce. Dalej znajduje się kolejny parking, wyposażony nawet w przenośne toalety, ale zimą jest zarezerwowany dla narciarzy. Obok niego, też jest miejsce na piknik. Zdarzyła mi się raz sytuacja gdy część doliny, w tym miejsce piknikowe, były zajęte przez harcerzy, którzy wynajęli je pod swój obóz i zarezerwowali na wyłączność. To było jednak w sezonie letnim.

Wychodząc z Bielic najlepiej szukać oznaczeń żółtego szlaku, to on będzie prowadził cię przez pierwszą część trasy. Po wyjściu z wioski i przejściu przez most, szlak odbija w prawo, pod górę dość szeroką drogą, i dobrze, bo na odcinku do pierwszego szczytu trzeba pokonać największą różnicę wysokości na całej trasie. Z początku szlak wiedzie leśnymi drogami i szerokimi ścieżkami, dopiero przy podejściu na Płoskę staje się bardziej stromy.

Płoska
Wysokość: 1 035 m n.p.m.
Typowy szczyt „przy szlaku”, jeśli nie wiesz, że masz go szukać, łatwo go ominąć.
Dalej => trzymaj się żółtego szlaku w kierunku Czernicy.

Czernica
Wysokość: 1 083 m n.p.m.
Na szczycie znajduje się miejsce do odpoczynku z ławkami i wieża widokowa
Dalej => od wieży trzymaj się czerwonego szlaku 

Do wieży na Czernicy mam zmienne szczęście. Kilka razy natknąłem się na kategoryczny zakaz wstępu, kiedyś nawet wejście było zabite dechami. Dwukrotnie jednak natknąłem się na brak jakichkolwiek ograniczeń, nie wiem czy wynikało to z tego, że zostały wymienione wadliwe elementy, czy też ktoś potrzebował opału na ognisko i wykorzystał w tym celu tablice informacyjne i deski zagradzające wejście.
Jeśli będzie taka możliwość, polecam wejść na górę. Niezły widok i ciekawa odmiana po wędrówce szlakami wiodącymi w lesie gdzie jakiejś szerszej panoramy jak na lekarstwo.

Po krótkim czasie dojdziesz do drogi, którą biegnie też szlak niebieski. Kieruj się w lewo i trzymaj się jej do Wielkiego Rozdroża.

Wielkie Rozdroże
Wysokość: 974 m n.p.m.
Miejsce krzyżowania się kilku dróg wiodących przez Góry Bialskie. Zwłaszcza miłośnicy dwóch kółek często je odwiedzają.
Dalej => wejdź na Suchą drogę, szlak nieoznakowany, trzeba przeciąć rozdroże prawie na wprost.

Suchą Drogą nie wiedzie znakowany szlak, jest to droga wykorzystywana w czasie prac leśnych, ale i miłośnicy turystyki często tu zaglądają. Zwłaszcza rowerzyści, można tędy dotrzeć do Starej lub Nowej Morawy czy Bolesławowa, albo w drugą stronę, Bialskim Duktem do Bielic.
Korzystając tej drogi dotarłem pod Suszycę, ja wybrałem opcję przedzierania się w kierunku szczytu na azymut, co nie było dobrym wyjściem ze względu na dużą ilość gałęzi poprzerastanych jeżynami i inną zielonością. Mimo krótkiego odcinka zużyłem sporo sił i czasu. 
Polecam skorzystanie ze starych leśnych  dróg i takie przykładowe podejście wprowadziłem na mapie i pliku gpx.

Suszyca
Wysokość: 1 047 m n.p.m.
Dość gęsto zarośnięta góra, nie prowadzi na nią szlak, więc turystów brak, widoków niestety też.
Dalej => polecam podążanie na przełaj w kierunku Suchej Góry

By dojść z Suszycy na Suchą Kopę można się cofnąć w dół, i przejść leśnymi drogami, ale odległość nie jest duża, idąc grzbietem można znaleźć wydeptane ścieżki, więc przy zachowaniu minimum ostrożności można skorzystać z drogi na  przełaj. Po drodze zahaczając o Jawornicką Łąkę gdzie można się zatrzymać na odpoczynek.

Sucha Kopa
Wysokość: 1 054 m n.p.m.
Szczyt bardziej dostępny niż poprzednik, prowadzi na niego częściej używana leśna droga. Nieco rzadziej też zalesiony.
Dalej => spod szczytu kierowałem się najpierw na wschód  apotem na północ by wrócić do Suchej Drogi gdyż nocleg miałem zaplanowany w Chacie pod Czernicą. 

Rejon od Suszycy, przez Suchą Kopę po Pustosza uchodzi za najrzadziej odwiedzany w całym rejonie. Jeśli więc szukasz miejsca na samotny biwak, może to być dobre miejsce, tym bardziej, że mimo iż góry mają „suchość w nazwie” na zboczach masywu ma swój początek kilka strumieni więc i o wodę nie powinno być trudno. 

Ja miałem w planach nocleg w Chacie pod Czernicą. Więc musiałem się cofnąć po swoich śladach.

Chata pod Czernicą
Wysokość:  ok 1 050 m n.p.m.
Położona w sporej odległości od szlaków chatka, zazwyczaj ma drzwi szeroko otwarte dla szanujących jej prawa gości.
Dalej => powrót do Wielkiego Rozdroża a potem niebieskim szlakiem Drogą Marianny

Planowałem nocleg w górskiej chacie, ale miałem ze sobą namiot, bo z takimi miejscówkami bywa różnie. Na szczęście trafiłem bez większego problemu i zastałem drzwi otwarte. Chata jest duża, piętrowa. Może zapewnić wygodny nocleg dla ponad 10 osób, jednak tym razem byłem tylko ja i dwóch innych włóczęgów, którzy wspólnie wybrali się na zimową wędrówkę.  Ze względu na brak prądu i śladowy zasięg telefonów przegadaliśmy spory kawał wieczoru a wcześniej uzupełniliśmy zapas drewna i trochę ogarnęliśmy chatkę. Omówiliśmy też warianty kolejnego noclegu, analizując potencjalne lokalizacje w okolicy.

Wieczorem zaczął prószyć śnieg, w nocy  zaczęło już konkretnie sypać, ucieszyliśmy się, że to co było do zrobienia, ogarnęliśmy wcześniej  bo opady były na tyle duże, że zasypywały ślady tak szybko, że wracając z toalety nie było już prawie widać własnych śladów pozostawionych w drodze w przeciwnym kierunku.

Ważne: jeśli korzystasz ze schronów i górskich chatek pamiętaj:
– zostaw to miejsce w lepszym stanie niż je zastałeś,
– uzupełnij zapas opału, szczególnie jeśli sam z niego korzystałeś,
– zabierz ze sobą rzeczy, których może tam brakować ( np. świece, baterie „paluszki”, papier toaletowy) i zostaw je na miejscu, mogą się przydać następnym,
– jeśli został Ci prowiant, którego nie wykorzystasz, zostaw go w spiżarni, każda chatka ma takie miejsce, może rozwiążesz problem kolacji komuś, kto zapomniał zabrać jednej paczki z domu 😉 Ale niech to będą tylko produkty niepsujące się jak suchy makaron czy ryż, zamknięte słoiki/puszki, nieotwierane dania instant, 
– jeśli to możliwe – zabierz ze sobą na dół śmieci, przynajmniej część.

W Chacie pod Czernicą byłem nie raz, niestety zdarzało mi się tam zastać trudne do zaakceptowania sytuacje. W ostatnim czasie pojawiła się ekipa, która podjęła się utrzymania tego miejsca w dobrym stanie i chwała im za to!  Z tego powodu nie podaję dokładnej lokalizacji, liczę, że jeśli ktoś zada sobie trud zlokalizowania, będzie bardziej skłonny do uszanowania miejscówki.
!!! Na większości map, na których jest zaznaczona chatka, jest wprowadzona błędna lokalizacja. Specjalnie czy nie, nie wiem. Jednak nie ma co kierować się na konkretne współrzędne 😉

Przełęcz Sucha
Wysokość: 1 002 m n.p.m.
Skrzyżowanie kilku dróg, wyposażone w mały schron turystyczny
Dalej => wejdź na leśną drogę idącą na południe, pod górę, w kierunku Jawornickiej Kopy

Szedłem tędy nie pierwszy raz, część drogi przebyłem już dzień wcześniej, jednak nocne opady śniegu zmieniły trasę zupełnie. W ciągu nocy spadło około 30 cm śniegu, wcześniejsza pokrywa liczyła od kilku do kilkunastu cm co wraz z lekkim wiatrem, nawiewającym go w miejsca bardziej osłonięte sprawiło, że od rana przedzierałem się przez warstwę sięgającą powyżej kolan, miejscami zapadałem się po pachwiny.
Nie wiem ile razy wyrzucałem sobie, że zostawiłem rakiety śnieżne w domu. Nawet wędrówka po szerokiej drodze sprawiała trudności, a co dopiero po zejściu na leśne ścieżki. 

[Tysięczniki Ziemi Kłodzkiej] Styczeń 2023

Jawornicka Kopa
Wysokość: 1 052 m n.p.m.
Góra leżąca poza szlakiem turystycznym, latem pewnie dość wygodnie dostępna, ścieżka wydaje się szeroka, ale zimą dała mi w kość 😉
Dalej => leśną drogą na południe, w kierunku Orlika

Świerzy śnieg oblepił wszystko, gdy w końcu dotarłem na Jawornicką Kopę, nie mogłem zrobić zdjęcia tabliczki, bo jej nie znalazłem mimo zrobienia kilku kółek w okolicy szczytu. Zrobiłem sobie tylko zrzut z ekranu  z zaznaczoną lokalizacją i ruszyłem dalej.

Orlik
Wysokość: 1 068 m n.p.m.
Szczyt znajduje się  kilkanaście metrów od ścieżki, trzeba być uważnym , ale oznaczenia widać z daleka.
Dalej => 
leśną drogą dalej na południe, w kierunku granicznego szlaku zielonego. Po wejściu na szlak skręć w prawo, na zachód (jeśli zbierasz szczyty do TZK) jeśli nie, idź w lewo w kierunku Rudawca

Planując tą trasę, szczerze przyznaję, nie poświęciłem temu odcinkowi zbyt dużej uwagi. Wyglądał na dość prosty, z niewielką różnica wysokości, ot leśna ścieżka. Jednak trzy czynniki zmieniły wszystko:
1. Od Jawornickiej Kopy przez prawie cały czas wędrowałem w śniegu powyżej kolan, często po pachwiny.
2. Wiatr przybrał na sile, nawiewał śnieg i sprawił , że temperatura odczuwalna znacznie się obniżyła.
3. Był to pierwszy mój dłuższy wyjazd w takich warunkach od czasu zdiagnozowania cukrzycy i nie miałem doświadczenia w zarządzaniu chorobą w tych okolicznościach.


Na takim banalnym odcinku trasy odebrałem solidną lekcję zarządzania sobą w trudnych warunkach, ale też nauczkę, że to co dla mnie dziś może się wydawać błahostką, dla kogoś (lub mnie samego) w innej sytuacji będzie prawdziwym wyzwaniem.

Po dojściu do szlaku zielonego kieruj się w prawo, na południowy-zachód.

Rude Krzyże
Wysokość: 1 053 m n.p.m.
Szczyt znajduje się  tuż przy ścieżce.
Dalej => 
zielonym szlakiem, który zaczyna skręcać na południe.

Jawornik Graniczny
Wysokość: 1 030 m n.p.m.
Szczyt znajduje się  tuż przy ścieżce
Dalej => teraz zawróć, przez pewien czas będziesz wędrować po własnych śladach,  następnie trzymaj się zielonego szlaku na Rudawiec

Obydwa powyższe szczyty znajduja sie blisko ścieżki, która idzie partiami grzbietowymi. Trasa nie oferuje jednak specjalnych walorów widokowych ze względu na zalesienie. Jeśli więc nie zbierasz „tysięczników” możesz spokojnie odpuścić wizytę na nich.

Co innego Rudawiec, to już inna bajka.

Rudawiec
Wysokość: 1 112 m n.p.m.
Szczyt góruje nad okolicą o dobre kilkadziesiąt metrów, w kierunku północnym jest słabiej zalesiony, więc oferuje trochę widoków
Dalej => 
trzymaj się zielonego szlaku, po minięciu szczytu skręci on bardziej na południe.

Rudawcowi warto poświęcić nieco więcej uwagi. Jak już napisałem wyżej jego północne zbocze jest słabiej zalesione, więc posiada pewne walory widokowe. Na szczycie znajdują się polanka będąca popularnym miejscem odpoczynku, na której wydarzyła się niejedna ciekawa akcja, jak choćby bitwa z pewną tyczką stoczona przez niepowtarzalną „Królową Życia”, której imienia tu nie wspomnę. Nadmienię tylko, że Ilona wygrała 😉
Miłośnicy hamakowania/namiotowania, idąc od strony Rudych Krzyży, powinni uważnie przypatrywać się prawej stronie szlaku. Na kilka minut przed dotarciem na szczyt, uważne oko wypatrzy, w odległości kilkudziesięciu metrów od szlaku, małą polankę otoczoną drzewami, którą czescy sąsiedzi upodobali sobie do biwakowania. Ja jeszcze jej nie testowałem, dopiero zamierzam 😉

Iwinka
Wysokość: 1 079 m n.p.m.
Szczyt znajduje się  tuż przy ścieżce
Dalej => niedaleko od oznaczenia szczytu zielony szlak skręca w lewo, do Rezerwatu Puszcza Śnieżnej Białki

Możesz dalej wędrować na południe partią grzbietową, wygodnym szlakiem granicznym, lub skorzystać z zejścia przez rezerwat, szlakiem zielonym, który doprowadzi cię aż do Bielic.
Na tym etapie wiedziałem już, że nie dam rady przejść całej zaplanowanej trasy, więc zdecydowałem się udać na nocleg do drewnianej budki zwanej popularnie Schronem pod Rudawcem.
Droga do niej jest prosta, schodząc w dół zielonym szlakiem wyjdziesz w końcu na szeroką drogę, jest to Dukt nad Spławami, trzeba odbić nim w prawo i po kilku minutach będziesz pod schronem.
Ważne: w pobliżu schronu nie ma źródła wody, jeśli planujesz tu nocleg lepiej zaopatrzyć się w wodę w Źródle Raj, przechodząc przez rezerwat.

Schron pod Rudawcem
Wysokość: ok 990 m n.p.m.
Budynek znajduje się przy samej drodze, jest wyposażony w śmietniki.
Dalej => 
powrót do zielonego szlaku i zejście do Bielic.

Kilka słów o miejscu: jest to niewielki drewniany budynek, na dole znajduje się pomieszczenie ze stołem i ławami dla kilku osób bez drzwi, służące jako miejsce odpoczynku i schronienia narciarzom bo Duktem nad Spławami wiedzie popularna wśród Polaków i Czechów trasa narciarzy biegowych. Na poddaszu jest płaska podłoga z miejscem do spania dla 5-6 osób. W ścianach na dole tkwią haki po miłośnikach hamakowania.
Obok jest miejsce na ognisko i śmietniki. Jak pisałem wcześniej, dolna część nie ma drzwi, więc miłośnicy nocnych posiadówek przynoszą ze sobą różne płachty i folie by zasłaniać wejście. Szkoda, że często ich nie zabierają. Coraz więcej się ich wala w środku.

Gdy docierałem do schronu zauważyłem dwie osoby krzątające się w pobliżu, okazało się, że to dwaj goście poznani dzień wcześniej w Chacie pod Czernicą. Postanowili skorzystać z mojej rekomendacji i wybrali to miejsce na nocleg. Nawet się ucieszyłem, że będę miał towarzystwo bo myśli cały czas krążyły wokół mojego zdrowia, zaczęły mi przychodzić pomysły, że z powodu choroby trzeba będzie zrezygnować z zimowego trekkingu po górach. Każda szansa na zmianę tematu była na wagę złota.

Chłopaki rozpalali już ognisko, ja zaparkowałem się przy ławie i zabrałem się za szykowanie posiłku. Wkrótce zrobiło się ciemno i wtedy się zaczęło… Na drodze zobaczyliśmy kilka światełek, dwa z nich się odłączyły i szybko zbliżyły do chatki, do światełek od spodu było przypiętych dwóch młodych gości. Prowadzili ekipę, która miała zamiar spędzić tu noc, gdy okazało się, że my mamy ten sam plan cofnęli załogę na dół. Ponoć mieli namioty i rozbili je w dolinie. Jeszcze na dobre się nie oddalili, gdy w naszym kierunku zaczął się zbliżać kolejny sznur światełek. Druga ekipa była zdeterminowana do nocowania w namiocie obok schronu, wybrali się na wyprawę by przetestować nowy nabytek jakim był namiot ogrzewany piecykiem na drewno. To nie byli ostatni goście tej nocy 😉 Okazało się, że niezwykłe zainteresowanie miejscem wywołał Pan Marcin, prowadzący popularny kanał na YouTube o nazwie „Bushcraftowy”, który odwiedził i pokazał ten schron zapewniając mu chwilę sławy 😉 

Wieczór i noc minęły na rozmowach o sprzęcie, wspominaniu wyjazdów itp. Na pięterko, nie zajrzał nikt, zostało dla naszej trójki.  Chwilę emocji zapewnił tylko ratrak szykujący trasę na niedzielę dla narciarzy. Okazało się, że to co niektórzy uważali za skraj drogi i idealne miejsce na namiot, kierowcy ratraka uważali za środek trasy narciarskiej 😉

Następnego dnia zwinąłem swój majdan i wróciłem zielonym szlakiem do Bielic. Już się nie zastanawiałem czy jeszcze będę jeździł na zimowe wyprawy, tylko kiedy i gdzie. Po miesiącu byłem już w tych stronach z 11 letnim synem 😉

W drodze powrotnej, warto być uważnym w Dolinie Białej Lądeckiej, kiedyś Bielice sięgały dalej w dolinę. Dziś już zabudowania nie istnieją, ale pozostało wiele śladów, piwnice, pozostałości fundamentów. Przeplatają się one z pamiątkami pozostawianymi przez współczesnych użytkowników doliny.  
Na strumieniu zbudowany jest próg spiętrzający wodę i tworzący miejsce do morsowania, więc jeśli ktoś jest zainteresowany…


Uwagi na koniec

Sprawy do przemyślenia przed wyruszeniem w drogę:
1. Do plecaka: na pewno mapa i kompas, wędrówka jest częściowo poza szlakiem i w lesie, łatwo stracić orientację.
2. Co sprawdzić przed wyjściem: oczywiście pogodę. Oprócz tego ograniczenia wejścia na trasie. Czy nie jest prowadzona np. wycinka i zamykany dla turystów pewien rejon lasu.
3. Do najbliższych zabudowań będziesz mieć często spory odcinek, w wielu miejscach zasięgu brak. Dobrze oceń więc swoje siły i przygotuj się do działania a w trybie „offline”.


Kilka zdjęć z mojego wyjazdu na zachętę.

Niestety tym razem niezwykle biednie, po prostu podłe samopoczucie i kiepska pogoda nie zachęcały do sięgania po telefon.

A właśnie! Jeśli dotarłeś do tego miejsca, to znaczy, że było ciekawie. Nie zapomnij polubić mojej strony na >> Facebooku << będziesz wiedzieć gdy wrzucą coś nowego. Możesz też zostawić komentarz od siebie.
Czołem!


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Symbol zastępczy awatara

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *